sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 2


Zacisnęłam telefon w pięści i wybrałam numer zapisany na pomiętej kartce papieru. Przyłożyłam komórkę do ucha i czekałam na sygnał. Ku mojemu zdziwieniu usłyszałam melodię piosenki Torn. Uwielbiałam ją. Kojarzyła mi się z dzieciństwem.
- Słucham? - zachrypiały głos niepewnie odebrał słuchawkę. Cholera, zadzwoniłam za wcześnie...
- Yyym... przepraszam że pana budzę... Pamięta pan wczoraj w...
- Jesteś tą dziewczyną co wpadła w mojego przyjaciela?
- Słucham? Ja na niego? Chyba on na mnie! - uniosłam się lekko ale szybko wzięłam głęboki oddech i z powrotem byłam oazą spokoju. - Przepraszam... Jak słyszę pamięta mnie pan... Czy nie widział pan wczoraj mojego portfela? Boje się że go zgubiłam i zastanawiam się czy...
- Tak. - przerwał mi. - Widziałem go, mój kolega go wziął gdy się przewróciliście niestety nie mógł ci oddać bo nawet nas nie chciałaś słuchać i uciekłaś. - w jego głosie słyszałam pretensje.
- A czy mogłabym go odzyskać?
- Napiszę ci SMSa z miejscem spotkania. A teraz cześć, chcę jeszcze pospać.
Chłopak się rozłączył a ja zdenerwowana że on zrobił to pierwszy rzuciłam mocno telefon za łóżko a sama wskoczyłam na parapet, na którym było dużo poduszek.

Ubrałam się w szare dresy a na górę założyłam zieloną koszulkę z napisem: "I hate Mondays". Umyłam twarz, włosy związałam w kitkę i już byłam jako tako ogarnięta. Nie malowałam się bo i tak w ten deszczowy dzień cała bym się rozmazała. 
Zeszłam na dół. Na stole zastałam kartkę z napisem:
"Razem z Hannah pojechałyśmy na zakupy. Zrobiłam Ci kanapki, nie martw się, wrócimy wieczorem. 
Kocham, Britney"
Przesunęłam kartkę i zabrałam się za te pysznie wyglądające kanapeczki na talerzu. 
Że też im się chciało jechać na te zakupy w taką pogodę... Że też ja muszę się fatygować w ten deszcz do parku po portfel... Ciekawe, który z nich będzie? 
Zrezygnowana myślą o niebieskookim zadzwoniłam po Rose. Niestety przyjaciółka spotykała się dzisiaj ze swoim chłopakiem i nie mogła już znaleźć dla mnie czasu. No trudno, i tak ciągle jesteśmy razem, nie mogę kazać jej ciągle przy mnie być. Dziewczyna ma też swoje sprawy...


Założyłam grube buty, włożyłam słuchawki swojej mp3 do uszu i zakładając kaptur na głowę ruszyłam w miejsce podane mi SMSem przez jednego z nieznanych chłopaków po swój portfel.
Mimo iż wtedy chciałam wyrzucić kartkę z tym numerem, teraz dziękowałam Bogu że jednak ją wzięłam. Gdyby nie to to być może nigdy nie odzyskałabym swojego portfela.




- Cześć. - chłopak znów miał na sobie czarny kaptur i cała jego twarz była zasłonięta. Po głosie poznałam, że był to ten, na którego wpadłam.
- Hej, masz? - wyparowałam od razu bo chciałam mieć już to za sobą i wrócić do ciepłego domku. Było za zimno na jakieś pogawędki w mało znanym mi parku, w którym nie było żadnej żywej duszy oprócz nas. Kazał mi przyjść na jakieś zadupie. Świetnie, jak będzie chciał zrobić mi krzywdę, to po mnie...
- Mam... - wyciągnął z kieszeni mój zielony portfel z napisem: "Czekam na Irlandczyka". Dostałam go od mamy po powrocie z Irlandii więc był dla mnie ważny.
- Dzięks... - zabrałam go i odwróciłam się na pięcie tuląc się do swojej bluzy z powodu przeszywającego mnie zimna. 
- Zaczekaj, chciałem Cię przeprosić... - zatrzymałam się. Nie chciałam wyjść na kompletnego bezuczuciowca więc wróciłam się do niego i spojrzałam na jego głowę. Chłopak rozejrzał się dookoła i powoli zdjął kaptur z głowy pomimo deszczu. Moim oczom ukazał się przesłodki blondyn z pięknymi ustami. Nigdy bym sobie go takiego nie wyobraziła. Krople deszczu pięknie świeciły odpijając się w jego tęczówkach. Coś w jego wyglądzie mnie poruszyło, a co najważniejsze - ja go już chyba gdzieś widziałam... - Przepraszam że tak wczoraj na ciebie naskoczyłem, nie chciałem. Powiedzmy że nie byłem do końca trzeźwy... no...z powodu spraw sercowych i... - chłopak zaczął drapać się z tyłu głowy co świadczyło tylko o tym, że był dość zakłopotany.
- W porządku. - powiedziałam by skrócić mu cierpienia przeprosin. Uśmiechnęłam się na znak zgody i wyciągnęłam do niego rękę. Chłopak ją uścisnął po czym założył kaptur z powrotem na głowę. - Wybacz że zapytam, ale czy ja cię skądś nie znam?
- Nie udawaj...
- Ale czego? - chłopak spojrzał na mnie kątem oka.
- Na prawdę? Niall Horan... One Direction?

~~~~~~~ ♥ ~~~~~~~
Jeśli chcesz być informowany, pisz w komentarzu lub: ASK TWITTER

No i mamy już 2 rozdział. Wiem że jest krótki, ogólnie będę pisać rozdziały dłuższe ale chciałam by ten koniecznie zakończył się w tym miejscu :)

Chciałam Wam podziękować za komentarze. Na prawdę jeżeli czytacie to opowiadanie to napiszcie swoje uwagi i komentarze. Dla mnie to bardzo wiele znaczy i zachęca do dalszego pisania :)


4 komentarze: