"Będę u cb za minutę xoxo Am." Wyślij.
Nie czekałam długo na odpowiedź, Rose szybko odpisała mi "OK". Schowałam komórkę do kieszonki i spojrzałam się w lusterku samochodowym sąsiadów mojej przyjaciółki. Skręciłam w prawo i już byłam na jej podwórku. Nie minęła sekunda a ona stała w drzwiach i machała mi.
Weszłam do środka i zdjęłam swoje krótkie miętowe converse. Razem z Rose weszłyśmy na górę i wbiłyśmy do jej pokoju.
- Kompletnie nie wiem co mam założyć... - dziewczyna zrobiła minę zbitego psa sugerując mi, że mam jej pomóc.
- Jeansowe shorty i błękitny krótki t-shirt.
- Dzięki, musimy dzisiaj kupić mi sukienkę. - dziewczyna zaśmiała się patrząc na moją pudrową sukienkę w białe róże.
- Koniecznie. - Przytaknęłam jej z uśmiechem na ustach.
Rose szybko się przebrała i w mgnieniu oka byłyśmy już gotowe.
Poprawiłam swoje długie blond loki i razem z przyjaciółką weszłyśmy do galerii.
-Wiesz... jestem głodna.
- No nie mów! Jadłaś przed wyjściem! - skarciłam swoją przyjaciółkę wzrokiem ale jej słodkie oczka nie pozwalały mi odmówić. Postanowiłyśmy że szybko coś zjemy i idziemy na zakupy. Skierowałyśmy się w stronę najbliższego miejsca z jedzeniem.
- Poproszę jasną kawę.
- A ja podwójnego hamburgera i sok marchewkowy.
- Na prawdę sądzisz że popijając zdrowym sokiem hamburgera schudniesz?
- Nie, ale będę miała czystsze sumienie. - przewróciłam oczami na ten komentarz Rose, a 5 sekund później obie się z niego śmiałyśmy.
Siedziałam i patrzałam jak Rose wcina swoje zamówienie. Mojej kawy nadal nie było a miałam na nią straszna ochotę.
Nagle za nami siadło trzech zakapturzonych gości. Dwójka z nich była chyba dość dobrze zbudowana. Trzeci raczej też, no ale było widać że jest trochę mniejszy. Przestraszyłam się lekko bo przypomniałam sobie ostatni horror, którego fabuła była podobna do teraźniejszej sytuacji. Kilka przyjaciół poszło do restauracji, potem przyszli jacyś gangsterzy ubrani na czarno i wszystkich pozabijali. Nooo.... chyba nie jestem najlepsza w streszczaniu filmów. W każdym razie było mi teraz trochę nieprzyjemnie.
- Pójdę zobaczyć co z tą kawą... - oznajmiłam Rose i szybko się ulotniłam oczywiście ciągle mając swój stolik na oku. - Przepraszam, 10 minut temu zamówiłam kawę i...
- Jasną z bitą śmietaną?
- Właśnie.
- Przepraszamy, mieliśmy małe kłopoty ale pani kawa już jest gotowa. - Facet w czerwonej koszulce i śmiesznej czapce podał mi moje zamówienie a ja podziękowałam i odwróciłam się w stronę swojego miejsca.
Fuck, ten gościu... Jeden z mężczyzn w czarnym kapturze, w którym nie było widać twarzy szedł tutaj. W moją stronę. Uciekać? Co ten horror ze mnie zrobił... Spuściłam głowę i powoli jak gdyby nigdy nic szłam do swojego stolika. Czarny chłopak mnie minął a ja prze szczęśliwa odetchnęłam z ulgą. Zatrzymałam się na chwile by sprawdzić która godzina, wyjęłam komórkę i w jednej sekundzie ja, moja kawa i komórka leżałyśmy na podłodze.
- FUCK! - krzyknęłam na cały regulator i tym zebrałam na sobie wzrok całej galerii. Obok mnie leżał też ten mężczyzna w kapturze. Jestem trupem... Wzięłam głęboki oddech i próbowałam wstać. Niestety mocny ból nogi mi to uniemożliwił. No i gorzej już być nie może. Chłopak wstał pierwszy i podał mi rękę. Z mojej perspektywy widać było jego niebieskie tęczówki. Miał piękne oczy. Ci w tym horrorze takich nie mieli. Złapałam go za rękę i powoli stanęłam na nogi. Chciałam się skarcić za to że pozwoliłam sobie na to by mi pomógł ale usprawiedliwiłam się jego kolorem oczu.
-Następnym razem uważaj jak łazisz. - powiedział dość chłodno. Jedno zdanie, w którym było słychać jednocześnie opiekuńczość i pogardę.
- Ja sobie tylko stałam to ty na mnie wpadłeś... Wylałeś moją kawę!
- Trzeba było się odsunąć.
- Trzeba było mnie ominąć! - Zaczęłam się z nim kłócić. Nie wiem co się ze mną stało, zazwyczaj się tak nie zachowywałam.
- Amanda spokojnie... - podeszła do nas moja przyjaciółka i położyła swoją dłoń na moim ramieniu.
- Właśnie! Posłuchaj się swojej koleżanki i zejdź mi już z oczu. - mężczyzna rzucił chłodno i już miał odejść gdy w pobliżu pojawiła się dwójka jego znajomych.
- Niall! Ty gnoju nie przesadzaj! - jeden z nich walnął mężczyznę z tyłu głowy - Przeproś panią.
- Nie mam za co jej przepraszać...
- Strasznie jest mi przykro za kolegę, ma ostatnio złe dni. Na prawdę przepraszam... Odkupimy ci tę kawę.
- Nie szkodzi nie trzeba... - prychnęłam od niechcenia cała zdenerwowana tą sytuacją i ciągnąc za sobą Rose - odeszłam.
Siedziałam na niewygodnym krześle nerwowo trzymając w ręcku telefon i czekając, aż przyjaciółka skończy jeść. Miał być jeden hamburger, a zamówiła jeszcze frytki i ciągle musiałam czekać.
Ta trójka tych gości też ciągle tam siedziała. Zepsuli mi cały dzień...
Nagle podszedł do nas kelner i postawił mi i Rose pod nosem szklanki z kawą i podwójną bitą śmietaną.
- Przepraszam, ja tego nie zamawiałam...
- To od tych panów, wspominali coś o jakiś przeprosinach czy coś... - widać że kelnerowi było obojętne komu i od kogo dostarcza kawę, bo tak jak szybko się pojawił tak też zniknął.
Trójka mężczyzn patrzyła się na nas, a ja poczułam się lekko skrępowana. Jeden nam nawet pomachał. Zdziwiło mnie to trochę. A Rose była widocznie rozbawiona tą sytuacją, co ważniejsze pasowało jej to, że dostała darmową kawę. Ja jednak postanowiłam nie być łatwą panienką, a już na pewno nie miałam ochoty wybaczać jakiemuś lalusiowi za kawę. Mimo iż Rose nie była zadowolona, to zabrałam jej napój, swój również i zaniosłam je mężczyznom. Postawiłam im je przed nos, sucho powiedziałam dziękuję i odwracając się na pięcie - odeszłam.
- Idę do łazienki, a ty się zbieraj, wychodzimy... - rzuciłam w stronę Rose i skierowałam się do toalety.
Oparłam głowę o zimną szybę i zamknęłam oczy. Czemu te niebieskie, smutne oczy tak bardzo wbiły mi się w pamięć. czemu? Czemu ten chłopak był dla mnie taki wredny skoro słyszałam że było mu ciężko? Nic nie rozumiałam.
Otworzyłam oczy. Stał ktoś za mną. Jeden z tych chłopaków. Ten, który mnie bronił.
- Przepraszam za niego... dziewczyna go rzuciła i...
- Co mnie to obchodzi? To że mu się nie układa nie znaczy, że ja muszę za to odpowiadać, nawet go nie znam. Wyjdź stąd. To damska ubikacja.
- Zaczekaj, proszę. To mój numer, napisz proszę.
- Yyy... nie znam cię chłopie. Dzięki za przeprosiny a teraz wypad! - otworzyłam drzwi i popchnęłam go w stronę wyjścia. Skrawek papieru upadł na podłogę. Niechętnie go chwyciłam i schowałam do kieszonki. Nie wiem czemu to zrobiłam. Przecież i tak nie zadzwonię...
Chciałam wam podziękować za tę parę komentarzy, które na prawdę wiele dla mnie znaczą ♥ Jesteście cudowni < 3
- Pójdę zobaczyć co z tą kawą... - oznajmiłam Rose i szybko się ulotniłam oczywiście ciągle mając swój stolik na oku. - Przepraszam, 10 minut temu zamówiłam kawę i...
- Jasną z bitą śmietaną?
- Właśnie.
- Przepraszamy, mieliśmy małe kłopoty ale pani kawa już jest gotowa. - Facet w czerwonej koszulce i śmiesznej czapce podał mi moje zamówienie a ja podziękowałam i odwróciłam się w stronę swojego miejsca.
Fuck, ten gościu... Jeden z mężczyzn w czarnym kapturze, w którym nie było widać twarzy szedł tutaj. W moją stronę. Uciekać? Co ten horror ze mnie zrobił... Spuściłam głowę i powoli jak gdyby nigdy nic szłam do swojego stolika. Czarny chłopak mnie minął a ja prze szczęśliwa odetchnęłam z ulgą. Zatrzymałam się na chwile by sprawdzić która godzina, wyjęłam komórkę i w jednej sekundzie ja, moja kawa i komórka leżałyśmy na podłodze.
- FUCK! - krzyknęłam na cały regulator i tym zebrałam na sobie wzrok całej galerii. Obok mnie leżał też ten mężczyzna w kapturze. Jestem trupem... Wzięłam głęboki oddech i próbowałam wstać. Niestety mocny ból nogi mi to uniemożliwił. No i gorzej już być nie może. Chłopak wstał pierwszy i podał mi rękę. Z mojej perspektywy widać było jego niebieskie tęczówki. Miał piękne oczy. Ci w tym horrorze takich nie mieli. Złapałam go za rękę i powoli stanęłam na nogi. Chciałam się skarcić za to że pozwoliłam sobie na to by mi pomógł ale usprawiedliwiłam się jego kolorem oczu.
-Następnym razem uważaj jak łazisz. - powiedział dość chłodno. Jedno zdanie, w którym było słychać jednocześnie opiekuńczość i pogardę.
- Ja sobie tylko stałam to ty na mnie wpadłeś... Wylałeś moją kawę!
- Trzeba było się odsunąć.
- Trzeba było mnie ominąć! - Zaczęłam się z nim kłócić. Nie wiem co się ze mną stało, zazwyczaj się tak nie zachowywałam.
- Amanda spokojnie... - podeszła do nas moja przyjaciółka i położyła swoją dłoń na moim ramieniu.
- Właśnie! Posłuchaj się swojej koleżanki i zejdź mi już z oczu. - mężczyzna rzucił chłodno i już miał odejść gdy w pobliżu pojawiła się dwójka jego znajomych.
- Niall! Ty gnoju nie przesadzaj! - jeden z nich walnął mężczyznę z tyłu głowy - Przeproś panią.
- Nie mam za co jej przepraszać...
- Strasznie jest mi przykro za kolegę, ma ostatnio złe dni. Na prawdę przepraszam... Odkupimy ci tę kawę.
- Nie szkodzi nie trzeba... - prychnęłam od niechcenia cała zdenerwowana tą sytuacją i ciągnąc za sobą Rose - odeszłam.
Siedziałam na niewygodnym krześle nerwowo trzymając w ręcku telefon i czekając, aż przyjaciółka skończy jeść. Miał być jeden hamburger, a zamówiła jeszcze frytki i ciągle musiałam czekać.
Ta trójka tych gości też ciągle tam siedziała. Zepsuli mi cały dzień...
Nagle podszedł do nas kelner i postawił mi i Rose pod nosem szklanki z kawą i podwójną bitą śmietaną.
- Przepraszam, ja tego nie zamawiałam...
- To od tych panów, wspominali coś o jakiś przeprosinach czy coś... - widać że kelnerowi było obojętne komu i od kogo dostarcza kawę, bo tak jak szybko się pojawił tak też zniknął.
Trójka mężczyzn patrzyła się na nas, a ja poczułam się lekko skrępowana. Jeden nam nawet pomachał. Zdziwiło mnie to trochę. A Rose była widocznie rozbawiona tą sytuacją, co ważniejsze pasowało jej to, że dostała darmową kawę. Ja jednak postanowiłam nie być łatwą panienką, a już na pewno nie miałam ochoty wybaczać jakiemuś lalusiowi za kawę. Mimo iż Rose nie była zadowolona, to zabrałam jej napój, swój również i zaniosłam je mężczyznom. Postawiłam im je przed nos, sucho powiedziałam dziękuję i odwracając się na pięcie - odeszłam.
- Idę do łazienki, a ty się zbieraj, wychodzimy... - rzuciłam w stronę Rose i skierowałam się do toalety.
Oparłam głowę o zimną szybę i zamknęłam oczy. Czemu te niebieskie, smutne oczy tak bardzo wbiły mi się w pamięć. czemu? Czemu ten chłopak był dla mnie taki wredny skoro słyszałam że było mu ciężko? Nic nie rozumiałam.
Otworzyłam oczy. Stał ktoś za mną. Jeden z tych chłopaków. Ten, który mnie bronił.
- Przepraszam za niego... dziewczyna go rzuciła i...
- Co mnie to obchodzi? To że mu się nie układa nie znaczy, że ja muszę za to odpowiadać, nawet go nie znam. Wyjdź stąd. To damska ubikacja.
- Zaczekaj, proszę. To mój numer, napisz proszę.
- Yyy... nie znam cię chłopie. Dzięki za przeprosiny a teraz wypad! - otworzyłam drzwi i popchnęłam go w stronę wyjścia. Skrawek papieru upadł na podłogę. Niechętnie go chwyciłam i schowałam do kieszonki. Nie wiem czemu to zrobiłam. Przecież i tak nie zadzwonię...
~~~~~~~ ♥ ~~~~~~~
Chciałam wam podziękować za tę parę komentarzy, które na prawdę wiele dla mnie znaczą ♥ Jesteście cudowni < 3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwrr... nie wiem co się dzieje z tymi komentarzami ....
Usuńciekawie i tajemniczo ... podoba mi się *.*
Czekam na wiecej !!
ciekawy blog ;)
OdpowiedzUsuńJak mnie wkurwia gdy mała gimbusiara bierze się do pisania dennych opowiadań o swoim ukochanym "zespole"
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń