piątek, 2 maja 2014

Rozdział 6

- Dupek... - wysyczałam cicho przez zęby i rzuciłam się na swoje białe łóżko, nad którym świeciły lampki nadając mojemu pokoju niezwykły magiczny charakter. Chciałam wyrzucić go z głowy.
Jego oczy, w których widziałam najpiękniejsze morze na świecie, usta, które układały się w idealną linie, rysy twarzy, o których inni mogą tylko pozazdrościć i rozczochrane, farbowane blond kosmyki włosów które tak świetnie podnosiły się do góry ukazując jego czoło. Zamykając oczy widziałam każdy jego szczegół twarzy...
Nienawidziłam go z całego serca, a jednocześnie dałabym wszystko, by móc go dotknąć i przyłożyć swoją dłoń do jego policzka.
- Amanda... - usłyszałam delikatne pukanie do drzwi mojego pokoju. - Jesteś?
- Tak... - powiedziałam cicho i usiadłam na brzegu łóżka.
W oczach Britney jak zawsze widać było miłość, którą mnie darzyła. Była dla mnie jak matka, która teraz pracowała jako fotograf w LA.
- Słońce, jakoś ostatnio nie wyglądasz na najszczęśliwszą. Coś się dzieje? - Ciocia usiadła obok mnie na skraju łóżka i delikatnie objęła moje ramię dłonią.
- N-nie...
- Amanda, znam cię już tyle lat. Widzę że coś jest nie tak.
- Ciociu, to nic takiego. Nie martw się, jeśli będę mieć jakieś kłopoty, choćby najmniejsze to powiem ci o tym. Zaufaj mi. - Kobieta tylko kiwnęła głową i całując mnie w czoło wyszła z pokoju.
Przepraszam cię ciociu, ale i tak mi nie pomożesz... teraz nawet sama sobie nie potrafię pomóc, jeśli w ogóle jest w czym pomagać.

-

Minął pierwszy tydzień wakacji a ja nie zrobiłam niczego pożytecznego. Przesiedziałam go w ogródku na hamaku czytając książki. Muszę w końcu gdzieś wyjechać i odpocząć bo siedzenie w tym mieście mnie już dobija...
Właśnie kończyłam 2 rozdział nowej książki gdy zza domu usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedząc, że nikogo nie ma w mieszkaniu szybko wskoczyłam na tylne drzwi domu i biegnąc przez pomieszczenia dobiegłam do miejsca, w którym dzwonił dzwonek. Delikatnie otworzyłam brązowe drzwi. Ku mojemu zdziwieniu przede mną stał dość wysoki mężczyzna z brązowymi, zadbanie zaczesanymi do góry włosami.
- Yyy... w czym mogę pomóc? - zapytałam cicho nie otwierając drzwi do końca na wszelki wypadek, gdyby chciał wtargnąć do środka bez zaproszenia. Nikogo nie było, a ja sama nie jestem najlepszą wojowniczką, więc lepiej było być ostrożną.
- Jestem Liam... możemy porozmawiać? - chłopak zapytał jak gdyby nigdy nic, a ja stałam patrząc się na niego swoimi dużymi oczami.
- yy - zdołałam tylko wydobyć z siebie coś, co nawet nie jest słowem.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię, chcę tylko zamienić z tobą parę zdań. - mężczyzna chyba zauważył moje zakłopotanie i strach więc lekko się uśmiechnął zachęcając mnie do tego, bym go wpuściła, więc w końcu ustąpiłam i otworzyłam drzwi szerzej, sama lekko przesuwając się pod ścianę by mógł swobodnie przejść przez hol.

Chłopak stanął przed sofą czekając, aż pozwolę mu usiąść. Nie powiem, byłam usatysfakcjonowana jego... kulturą? Myślę że to odpowiednie słowo. Lekko kiwnęłam głową dając znak, żeby się rozgościł, po czym sama usiadłam naprzeciwko niego.
- Chce pan coś do picia?
- Po pierwsze nie pan. Jestem Liam. - chłopak wyciągnął swoją dość dużą dłoń w porównaniu do mojej. Podałam mu rękę i delikatnie ją uścisnęłam.
- Amanda. A więc... Liam, chcesz coś do picia?
- Byłoby mi miło. - Kiwnęłam głową i cicho wstałam z fotela. Wchodząc do kuchni jeszcze raz na niego zerknęłam. Widziałam że mimo jego pogodnej twarzy, był dość skrępowany i zdenerwowany. Wchodząc ponownie do salonu postawiłam przed nim szklankę soku.
- A więc...? - zaczęłam jak najszybciej tuż po tym, jak wziął łyk napoju, by nie zacząć niezręcznej ciszy.
- Przyszedłem tu... w sprawie Niall'a...
Tak jak szybko wpuściłam tu chłopaka, tak samo chciałam go stąd wygonić.
- Tu nie ma żadnej sprawy...
- On ciągle o tobie myśli.
- Myśli że jestem suką. Ah, niesamowite.... - westchnęłam teatralnie i spojrzałam na chłopaka. Był nieco zmartwiony moim zachowaniem.
- Proszę, on chce, żebyś tylko dała mu szansę. Żebyś się z nim spotkała i porozmawiała. Od tak. Zostawiając te całe wasze sprzeczki w tyle. Spróbujcie się poznać... - Liam deklarował swój monolog, jakby miał go już ustalonego od miesięcy. A może miał? Może już od tygodnia wiedział co chce powiedzieć? I dlaczego on w ogóle się wtrąca? Po co? Czy nie można już tego zakończyć? Kolejne pytania błądziły po mojej głowie.
- Liam posłuchaj. Chciałabym mu dać szansę, ale on mnie skrzywdził. Ale wiesz co? Nie przejmuje się tym co mi powiedział.
- Więc?
- Przejmuje się tym, co może mi powiedzieć. Nie rozumiesz, że on za każdym razem zaczyna mnie obrażać i zachowywać się jak pępek świata...
- On chciałby cię poznać, ale boi się tego, co przeżył niecały miesiąc temu. Jego dziewczyna...
- A wiesz? Ja też mam uczucia!
Wykrzyczałam i nerwowo uniosłam się z białego, skórzanego fotela.

Podeszłam do lustra zostawiając Niall'a na przeciwko czystego stołu. Spojrzałam w swoje odbicie. Blond kosmyki swobodnie opadały na moje policzki. Zaróżowione policzki płonęły z nerwów. Delikatnie przejechałam dłonią po suchych ustach. Dlaczego ja? Dlaczego ON chce poznać akurat MNIE? Z jednej strony, blondyn zachowuje się, jakby obchodził go tylko on, zespół, forsa i jego zadek. Ale z drugiej... czy Liam przyszedłby tu, gdyby mu nie zależało? Czy odwiedziłby mnie gdyby Niall miał mnie gdzieś?
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam na miejsce przed brązowookim chłopakiem.

- Spotkam się z nim. - wymamrotałam cicho.





~~~~~~ ♥ ~~~~~~
JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH NAPISZ W KOMENTARZU LUB: TWITTER | ASK

i jak? Spodziewalibyście się że Liam przyjdzie do Amandy?

Ja jestem szczęśliwa że właśnie naszła mnie dzisiaj wena i mam już nawet zarys najbliższej fabuły tak więc najbliższego rozdziału możecie spodziewać się za tydzień jak dobrze pójdzie :)

luv ya ♥